sobota, 6 października 2012

43. She's not me.

Łatwiej się zniszczyć niż odnaleźć.
Łatwiej odejść niż zostać.

Cały czas dokonujemy wyborów. Czy walczymy o kogoś czy odpuszczamy. Czy komuś pomożemy czy pozwolimy mu tonąć.

W każdej napotkanej osobie szukam jego. Jakiegoś szczegółu, który by go przypominał. Żałuję, żałuję, że zaczęliśmy rozmawiać. Żałuję, że wstawiałam na fb te wszystkie cytaty z MARVELA. To było niepotrzebne, to uczucie, czy jak by to tam nazwać, jest niszczące, nic dobrego z tego nie przychodzi...

Byłam dzisiaj u psychiatry, matka powiedziała, ze nie biorę znowu leków...Dużo dzisiaj było gadaniny z lekarzem.W końcu doszły do wniosku, albo inaczej, mama zdecydowała, że na razie nie będę miała leków. Następną wizytę mam za 2 tygodniu (normalnie jest raz w miesiącu), pani Kamila znowu proponowała mi, żebym była tam na ośrodku, na dziennych. Oczywiście, nie chcę. Nie widzę powodu tam być, nie widzę powodu chodzić tam nawet raz na miesiąc, nie widzę powodu brania leków.

Po lekach nie czuję się wcale tak dobrze, niby jest lepiej, mniej się kłócę (o to przede wszystkim chodzi matce -.- ), jestem "szczęśliwsza", to słowo mi nie pasuje, ale nie wiem jak inaczej to określić. Po lekach czuję się sztuczna, jakbym to kompletnie nie była ja. Czuję się gorzej od tych wszystkich plastików z mojej klasy. Mam wrażenie, że jestem fałszywa, że wszystko udaję. Nie podoba mi się to.

Co do tego, że napisałam "jakbym to kompletnie nie była ja", bez leków też się tak trochę czuję. Nie wierzę, że do prowadziłam się do takiego stanu, i ciała i psychiki. To też nie jestem ja, moje prawdziwe ja zostało na początku gimnazjum. Gdzieś tam się zatraciło. I nie mogę już się znaleźć.

I lost myself years ago. 



<3. Lana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz