sobota, 20 lutego 2016

170.

Przeważnie upijam się na wesoło i mam wyjebane. Przeważnie umiem się zdystansowac do wszystkiego co czuję. Przeważnie.

Za każdym razem, kiedy coś mi się znowu z Tobą upierdala, mówię sobie, ok, dam radę, poboli i przestanie, powoli do przodu. Nawet jeśli jesteś tym jedynym etc, jestem silna, zawsze byłam, więc po prostu DAM RADĘ. Będzie następny, i następny, i następny.

Jesteś chujem, źle mnie traktowales, nikt mnie nigdy tak nie potraktował jak Ty ostatnim razem, nikt też się ode mnie tak nie odciął. Bez pożegnania, bez żadnej informacji, bez niczego.

Oczywiście to Twoje życie, będą w nim tylko Ci, których Ty będziesz chciał, i którzy będą chcieli w nim zostać. I fakt samo pożegnanie boli, i to w chuj, jak nigdy nic, ale przeżyje, jak wszystko. Bardziej od pożegnania boli sposób, w jaki to zrobiłeś, a raczej NIE zrobiłeś. To też przeżyję. Przeżyję wszystko co stanie mi na drodze, nie mam wyjścia.

Jeszcze raz, jesteś kurwa debilem i chujem, traktujesz większość osób chujowo, wiec przynajmniej dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie, nie masz przyjaciół i nie chcesz ich mieć, co mnie strasznie wkurwia. Nie wiesz nawet jak się ludzi powinno traktować, i kurwa mac, najgorsze jest to, że wiem doskonale przez co tak masz, ale to Cię w żaden sposób nie usprawiedliwia, nawet jeśli ja staram się przed samą sobą tłumaczyć sobie Twoje chujowe zachowanie.

Najgorsze jest to, że masz te wszystkie popierdolone wady, których tak bardzo nienawidzę, ale nigdy w żaden sposób bym Cie nie zmieniła, ani nie zmieniła na kogoś innego. I mimo, że zlamales mi serce, i to niekoniecznie w romantyczny sposób, to nadal odzywalam się do Ciebie tak jak wcześniej, a to mój drogi przyjacielu nazywa się miłość.

PS. Przypominam poraz kolejny, nadal jesteś chujem.