Byłam jakiś czas temu w klubie i całowałam się z koleżankami, jedna nagle powiedziała "ciekawe czy mój chłopak byłby zły, jeśli by się dowiedział, że się całujemy", kilka dni po tym spotkałam się z byczkiem i się zapytałam, czy jeśli miałby laskę to czy przeszkadzałoby mu, jeżeli całowałaby się z koleżankami, odpowiedział "no, gdybyś Ty była moją dziewczyną to by mi to nie przeszkadzało", ja ZONK, ale ok. Później sobie leżymy i teraz on wypala "Ola, czemu w sumie nie masz chłopaka ?", trochę mnie wcięło, ale odpowiedziałam "bo mam Ciebie", on "a jak znajdę sobie dziewczynę ?", "to wtedy będę się martwić".
Generalnie dziwna rozmowa, my nie rozmawiamy. Pojechałam m.in z tą sprawą do kumpla/byłego, który pomógł mi wcześniej z raczkiem, opowiedziałam co i jak, a ten mówi do mnie "pokaż mi go, zobaczymy czy jest chociaż z wyglądu wart zachodu", a że ja oczywiście zdjęć fwb nie mam na tele, bo i po co, to poleciał jego profil na fb... Skończyło się na tym, że ten młot napisał do niego ode mnie... "może kiedyś skoczylibyśmy na piwo ?", "może kiedyś", "spoko". Dziękuję za uwagę, dobranoc. Myślałam, że się popłaczę jak to zobaczyłam, od razu pomyślałam, że przecież byczek teraz pomyśli, że zaczęło mi zależeć, i że to zjebie nasz układ, no i chyba zjebało, bo się od prawie miesiąca do siebie nie odzywamy. Miał urodziny 5 maja i poważnie musiałam się zastanowić czy złożyć mu życzenia, złożyłam, nie miałam nic do stracenia.
Prawda jest generalnie taka, że się trochę wkręciłam po ostatniej rozmowie, bo kiedy ktoś mi się podoba, kto jest wolny zadaje dokładnie to samo pytanie "czemu w sumie jesteś sam/a ?" no i jeszcze to "gdybyś Ty była moją dziewczyną"...
BEZSENSU.
Druga dziwna sytuacja odbyła się w miniony weekend, spotkałam się z koleżanką, kumplem/byłym, o którym była mowa wcześniej i jego laską. Wszystko fajnie, muzyczka gra, impreza. W pewnym momencie A. wyszedł z pokoju, a jego dziewczyna do mnie "to chyba nie jest TO", trochę lipa.
I jeszcze trzecia, która miała miejsce między pierwszą, a drugą. Spotkałam się A. przez przypadek na pietrynie, był ze swoją drugą połówką na przeciwko baru, w którym siedziałam. Zadzwonił do mnie czy może się przysiąść do mnie i moich przyjaciółek, mówię spoko, nie ma problemu. Przyszedł napiliśmy się, spaliliśmy jeszcze blanta i poszedł na uczelnie po swoją laskę.Po chwili moje dziewczyny do mnie, że mają plan, ja "jaki?", "trzeba Cię z nim spiknąć", "on ma bardzo fajną laskę", "no i co z tego? przy nim promieniejesz, jesteś szczęśliwsza, inaczej się zachowujesz niż przy nas". Nie kumam o co im chodzi, bo wg siebie zachowuje się przy nich tak samo jak przy nim, ale ok. Poza tym nie chcę A. tylko byczka. KONIEC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz