Właśnie czekam na panią od biologii, której nienawidzę (nauczycielki, nie przedmiotu). Jest dopiero październik, a mam już serdecznie dosyć szkoły i wczesnego wstawania. Przestałam palić i nie mogę schudnąć, wgl wszystko od jakiegoś czasu się pieprzy.
Jakąś godzinę temu napisała do mnie moja bliższa koleżanka ze szpitala na Czecho, jest teraz w Warszawie i się stoczyła, jak sama to ładnie nazwała. Ćpa. Ma chłopaka 21 letniego i z nim mieszka, on jest neofitą, ona ćpa z jego bratem. Jest chujowo. Nie wiem w sumie co zrobić, co powiedzieć. Potrafię zrozumieć ludzi, naprawdę to umiem. Ale czasem nie mam pojęcia co mam powiedzieć, jak pocieszyć...słowa "wszystko będzie dobrze" nie pocieszają, są tak oklepane, że ludzie słysząc je myślą "taa, jasne, tylko ciekawe niby kiedy ?" albo "jest już tak źle, że nie wie co powiedzieć". To nie jest nic miłego.
W takich chwilach staram się mówić rzeczy typu "dasz rade z tego wyjść".
Mały EDIT.
Wygląda na to, że tydzień temu pani od biol coś po prostu odbiło, bo dzisiaj była bardzo miła i sympatyczna. Nawet pogadałyśmy, mimo, że to było dziwne, to chyba stara mi się jakoś pomóc... Dziwnie się czuję gdy nauczyciele mnie chwalą, przecież oni wiedzą, że mam depresję, więc mówią to wszystko tylko dlatego. Myślę, że nie są szczerzy...Nie umiem przyjmować komplementów, myślę, że ludzie kłamią. Nie ma we mnie nic specjalnego.
____________________________________________________________________
Boję się, że zaczęło mi zależeć na Timie...to nie jest dobre. Często o nim myślę i porównuję wszystkich do niego, albo w innych szukam jakiejś części jego, nie wiem, koloru oczu, wyrazu twarzy czy wyrazów, których często używa, zachowań typowych dla niego.
Jego ignorancja jest rozkoszna, gdy przed snem staram się myśleć o kimś innym, a on się przez to wszystko przebija, jakby wypływa na powierzchnie i przyćmiewa innych. Kiedy nawet już ze sobą nie rozmawiamy. To nawet boli, chociaż nigdy się do tego do końca nie przyznam. Nigdy też się nie przyznam, że może mi na nim zależeć trochę bardziej, trochę poważniej. To jest groźniejsze, nienawidzę tych wszystkich uczuć. Uczucia są złe, ludzie są źli.
Przegrywamy w momencie, gdy znajdujemy coś o co warto walczyć. Nie chcę nic takiego, nie chcę walczyć, nie chcę mieć czegoś na czym by mi zależało, to do niczego nie prowadzi. Z tego nie wyniknie nic dobrego, będzie tylko złość, nienawiść i zagubienie. Może jeszcze trochę goryczy po porażce i kolejny zawód na sobie.
Kiedy świat pogrąża się w mroku zdrada ma wiele twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz